środa, 12 czerwca 2013

Przedpotopowa lektura


Złapałam się za kryminał
Jo Nesbo bo lubię skandynawskie pisanie, skandynawskie filmy
i skandynawską mentalność też lubię. Gorzej ze skandynawską pogodą – może dlatego, że my mamy jej ostatnio w nadmiarze, a oni nie.
W każdym razie złapałam się
i przyznam szczerze, nie wiem.
     Nawet to ciekawe, Norweg w Australii. Zderzenie skrajnie różnych kultur i mentalności.
Tłumacz robi dobra robotę, bo styl jest lekki, dobrze oddane różnice w wysławianiu się tych tak różnych nacji (prawie słychać charakterystyczne australijski angielski, choć książka jest przecież po polsku :) )
I nagle okazuje się, że kultury i mentalności aż tak skrajne jak by się wydawało nie są. Autor tu liźnie jakąś legendę, tam jakimś żarcikiem na temat stereotypów rzuci. Ale jakby tak po wierzchu, na płyciźnie drepcze.
Czyta się to dobrze, akcja wartka, napisane lekko, momentami nawet śmieszne, bohater też wydaje się być wielowymiarowy. Ale... No właśnie, „ale”, spędziłam nad tą książką jakieś 3 godziny i pozostało drobne pytanie, czy aby nie był to czas stracony? Niby w porządku, poczytać lekką książkę w deszczowe popołudnie. Może niepotrzebnie się czepiam, jednak brakło mi w tym pisaniu pana Nesbo tego „czegoś”.
Ja nie mówię, że każdy autor to ma być Eco, Tuwim i Dukaj w jednym, ale...  „Człowiek Nietoperz” jest pierwszym tomem serii o Harrym Hole (i zdecydowanie bardziej podobałoby mi się gdyby bohater miał rzeczywiście na imię Harald) i sadząc po nakładzie nie jest źle. Choć z drugiej strony słyszałam ostatnio opinię, że skoro pan Nesbo płodzi rocznie tyle literatury, to dla innych Skandynawów może już nie starczyć. Choć z drugiej strony Skandynawów aż tak mało nie jest, a Larsson ze swoją trylogią namieszał na rynku kryminalnych zagadek niezgorzej i pojawiło się nam szwedzkich, norweskich i fińskich autorów do licha i trochę. Można wybierać co komu pasuje.
       I może rzeczywiście nie jest to literatura z górnej półki i pan Nogaś z Trójki by po nią nie sięgnął (no chyba że brakłoby mu papieru śniadaniowego), ale w sumie po zastanowieniu, cego się tu czepiać, lekkie to i w miarę przyjemne. Ot w sam raz na pierwsze dni potopu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz